Przedziwna jest historia Śląska, która pozostawiła po sobie takie bajkowe miejsca. Nie wiem na ile robotnikom dobrze się żyło, ale XVII i XVIII wiek, był złotym okresem dla części, która miała możliwość pozostawienia po sobie takich pamiątek, jak zamek w Mosznej. Jak tak człowiek sobie to wszystko pododaje - rody Hochberg von Pless (Pszczyna, Książ), Ballestrem (Pławniowice, WSA Gliwice), Donnersmarck (Świerklaniec, Halemba) i właśnie Tiele-Winckler (Moszna czy Miechowice) - to wychodzi, że Śląsk wtedy miał duże zapotrzebowanie na pałacowych deweloperów. Szczerze, to nie wiem jak to wyglądało w innych regionach Cesarstwa (bo co do Polski to się chyba domyślam), ale wydaje mi się, że jednak tu powstawało tego najwięcej. Górny Śląsk w tym rejonie ma jeszcze inną ogromną zaletę, jest płasko i staje się coraz bardziej popularny rowerowo. Ilekroć znajduje się gdzieś na zachód od Gliwic obiecuję sobie, że w tym roku na pewno wpadnę tu na rowerze, bo Śląskie wsie są najpiękniejsze.