Obrazek powstawał w skrawkach przez ostatnie dni. Nie było czasu, najzwyczajniej w świecie. I nie, że szał świąteczny, czy coś, ja wpadam w nastrój świąteczny, ale szał - nie, bo po co. No ale niestety, żeby w spokoju porysować w ciągu dnia na telefonie to jedno dziecko musi być unieruchomione, a drugie musi spać. Zwykle więc rysuję wieczorem, jak już reszta śpi, ale ostatnio to też jakoś nie wychodziło.
Wolę stanowczo te rysunki robione na raz, ale cóż. Jest. Mam. Chatka z piernika.