Źródło: Pixabay
Dobry wieczór.
Dzielnie melduję kolejny przeskok nad #poprzeczka. Szczerze powiedziawszy byłam pewna, że na tym etapie już odpadnę, a tu proszę, kolejny skok z całkiem sporym zapasem. Jestem zadowolona z mojej aktywności w ostatnim czasie choć trzeba przyznać, że wynika ona głównie ze zmiany pracy. Nie ma co jednak narzekać, ruch jest ruchem.
W pracy dzień był słaby, bo popełniłam kilka błędów. Jestem tak zestresowana nowymi doświadczeniami, że po prostu po ludzku się mylę. Muszę znaleźć jakiś sposób na wyluzowanie, bo nie chcę wypadać na kogoś niekompetentnego. Wiem, że jestem dobrym pracownikiem tylko muszę się bardziej skupić na pracy, a mniej na dywagowaniu o tym jak wypadam.
Po pracy pojechałam na miting i było fajnie jak zawsze. Kobiece mitingi mają moc. Po mitingu jednak wydarzyła się przykra historia, ponieważ koleżance ukradli z auta portfel. Zostawiła go nieroztropnie na wierzchu i nie zamknęła auta. Strasznie mi jej było szkoda, pomogłam zadzwonić do banku zastrzec karty, ale jest to też dla mnie cenna lekcja, żeby nie zostawiać nic w aucie, a mam do tego tendencje. Mój portfel to chyba z dwa ostatnie miesiące przeleżał w aucie. Teraz na pewno już nie będę tak robić, bo mogłam się naocznie przekonać o przykrych konsekwencjach trzymania czegokolwiek w samochodzie.
Jestem zmęczona, ale z radością odnotowałam dzisiaj fakt, że nogi bolą mnie mniej niż w poniedziałek czy wczoraj. Wiedziałam, że z dnia na dzień będzie coraz lepiej, a mimo tego cieszę się jak dziecko, że o godzinie 20:30 mogę normalnie chodzić. Jak to mało człowiekowi do szczęścia potrzeba. Mam nadzieję, że jutro ból będzie na tyle znikomy, że uda się pobiegać, bo wczoraj zaniemogłam.
I tyle. Całe moje życie ostatnio to praca, ale to może dobrze, bo nie mam wtedy czasu na robienie głupot. Ba, nie mam nawet czasu o nich myśleć, a co dopiero robić. Mam nadzieję, że jak będę ciężko pracować to w końcu nadejdzie taka chwila, że kredyty będą w porę zapłacone, a ja bez wyrzutów sumienia zrobię sobie wolny weekend. Ot, takie małe marzenie.
Uciekam spać, bo jeszcze się nie przyzwyczaiłam do budzika o 6 rano.
Do jutra!